PODSUMOWANIE OST odc.2 21-22 kwietnia 2012
1. Relacja zdjęciowa z warsztatów http://pryzmat-taniec.pl/page/show/1592076721/177599672
oraz http://www.olsztyn24.com/news/16833-otwarta-scena-taca---odcinek-drugi.html
oraz http://www.olsztyn24.com/news/16838-tancerze-zakoczyli-warsztaty.html
2. Relacja zdjęciowa z Wieczoru Premier http://pryzmat-taniec.pl/page/show/1592076721/1485739789
3. Recenzja pani Eli Mierzyńskiej - olsztyńskiej dziennikarki ( poniżej). Komentarz muzyczny ,który skomponował mąż pani Eli- Andrzej Mierzyński powstał na skutek inspiracji Wieczorem z TSS.
Po premierze „W stronę centrum..."
Taniec myśli
Kiedy czytam w opiniach, że taniec współczesny to jedna z form rozrywek, jakim chętnie oddaje się człowiek współczesny, to czuję, że w stosunku do takim inicjatyw jak Otwarta Scena Tańca w Olsztynie jest to opinia ogołocona z ważniejszej treści. Tą ważniejszą treścią wg mnie jest to, że taniec współczesny nie skrępowany żadnymi zasadami, wyraża myśli tancerza (choreografa, scenarzysty, kompozytora ). A jeśli myśli, to już wchodzimy w dziedzinę sztuki, a nie jedynie zaspokajania potrzeby rozrywki - też ważnej w życiu człowieka, ale nie na takim poziomie projekcji twórczej i powiązanej z tym refleksji, jakiej wymaga spektakl od artysty i odbiorcy.
Druga odsłona Otwartej Sceny Tańca w Olsztynie dała osobom zainteresowanym tańcem współczesnym okazję do skorzystania z warsztatów z Barbarą Bujakowską (Kraków - marka sama w sobie), ale też możliwość obejrzenia spektaklu tanecznego Towarzystwa Sztuki Surowej z Białegostoku. Pokaz „W stronę centrum, czyli wzrost narastającego skrótu..." (Olsztyn, 21 kwietnia 2012 r.) w choreografii Doroty Baranowskiej „zatkał" publiczność. Z trudem udało się wykrzesać widzom opinie o tym, co zobaczyli, zaraz po spektaklu. I choć część dyskusyjną poprzedzał rozluźniający atmosferę, a wielce integracyjny show z udziałem publiczności, to nie przełożyło się to na rozbudowane rozmowy z artystami. Każdy by chciał powiedzieć dużo, ale świeżo po odbiorze elektryzujących treści wyrażonych przez tancerzy z Białegostoku - z zamiaru zostawało tylko kilka zdań, pierwsze skojarzenia... Tak świeże mówienie o tym, co przed chwilą udało się przeżyć, było wyrwaniem z głębokiego snu, który był ważnym sygnałem, ale i przez to sprawiał trudność w opowiedzeniu o tym wszystkim zaraz po zakończonej emisji obrazu. W takiej sytuacji - nie jest to jedynie rozrywka, o której wspomniałam na początku. Jest to przekazanie trudnych myśli.
Spektakl „W stronę centrum..." białostockiego Towarzystwa Sztuki Surowej był istotnie surowy, jakby wymagający jeszcze dogotowania od strony choreograficznej. Podejrzewam, że Dorota Baranowska będzie nad nim jeszcze pracować, bo poziom skupienia i wymagań rysujący się na jej twarzy mimo burzliwych oklasków widowni, mówił sam za siebie. W spektaklu nie było na przykład... centrum. Widz nie wiedział, gdzie ma skierować spojrzenie - bo atakowany był akcją wielowątkową i z różnych stron, także ze stron, których nie ogarnia wzrokiem. Spektakl wymuszał od widza ciągłego odwracania się we wszystkie strony. To - gdyby tak zostało już na stałe - może dojrzeć do momentu, że w ten sposób widz wchodzi do centrum wydarzeń i na swój sposób gra z teatrem. A zatem - choreograf ma teraz znakomity wybór : wyreżyserować centrum i ukierunkować uwagę na istotny punkt lub poprzez zastosowane rozbicie sceny grać z widownią w poszatkowanych sektorach choreografii. Oba wyjścia do wygrania, bo potencjał twórczy jest w tej grupie jak wrzątek. Jeszcze zapewne do przemyślenia jest zaspokojenie potrzeby solówki - potrzeba pojawiła się w momencie odsłaniania gołego torsu przez jednego z tancerzy, ale nie została rozwinięta. Wszystko to absolutnie nie ogranicza jak najgłębszego ukłonu w stronę artystów i choreografa.
Doświadczenie Otwartej Sceny Tańca - artystyczne, edukacyjne, kulturotwórcze - jakiego podjęły się Katarzyna Grabińska i Tatiana Asmolkova przy Miejskim Ośrodku Kultury w Olsztynie - jest warte uwagi. Rozbudza w obecnych chęć do poznawania wszystkiego, co jeszcze można zobaczyć. To prawda, że osoby twórcze ożywiają wszystko, czego dotkną. Rozbudzają też wydeptane rytuałem codzienności do ożywczego myślenia. A to dużo w czasach pop-papki.
Elżbieta Mierzyńska
www.andymian.pl